Numer Vivy już archiwalny, z sierpnia, ale jak wiadomo na wsi prasa przychodzi z poślizgiem. A dwaj turyści, którzy na Malediwach Vivę czytali, a nawet kartkę wydarli z nazwą miejscowości, by w Warszawie nas wyguglować, to chłopaki z Klarcią. Redaktor jednak nie wspomniał, że musieli aż na ocean się udać, by poczytać Vivę, zakupioną na lotnisku w ramach odmóżdżania się na urlopie:) To już trzeci goście, którzy za sprawą Iwaszki do nas trafili, a przynajmniej którzy się przyznali:)
Komentarze
Czasami trzeba pojechać bardzo daleko, żeby znaleźć takie piękne miejsce i to w dodatku tak blisko:)
Dzięki Panu Iwaszkiewiczowi znaleźliśmy swój raj na ziemi, do którego dzisiaj znowu się pakujemy, dziękujemy.