Ostrzegam, że to dzień najbardziej obfitujący w doznania, chociaż… tak obfity był jeszcze co najmniej jeden:)
Zaczynamy od L'Isle sur la Sorgue, miasta antyków, młynów wodnych, położonego nad kanałami rzeki Sorgue, prawie jak Amsterdam…
betonowa wstawka za to z kaktusami
dzbanuszek za jedyne 55 euro w sam raz do pensjonacikowej kuchni!;)
taki cynkowy sagan wyczaiłam na pchlim targu za 7 euro, ale nie pozwolili mi kupić (bo za duży, do samolotu wiadomo, ale do wyprowadzki z Prowansji też:() - obiecałam wypomnieć im to na łożu śmierci!!!
i na koniec na parkingu cytryna obowiązkowo;)
Więcej zwiedzania w albumie:
![]() |
L'Isle sur la Sorgue - Prowansja |
Jedziemy do niebieskiej dziury czyli do Fontaine de Vaucluse. To jeden z cudów Prowansji - źródło rzeki Sorgue.
drogą wzdłuż rzeki (na szczęście po drodze puste stoiska, bo koniec sezonu i za mało turystów)
w górze, nad rzeką, ruiny zamku
tablice chwalące się, że Petrarka miał tu natchnienie
z narażeniem życia (spadające z góry kawałki skał) schodzimy na dół
gdy Borys był tu z Magdą i Guciem, woda sięgała widocznej na skale podziałki (latem jest wysoki poziom wody, zimą niski, znaczy już zima:))
teraz trzeba zejść na sam dół…
w drodze powrotnej natykamy się jednak na sklep z pamiuntkami gdzie obowiązkowe świszczące cykady
Reszta tu:
![]() |
Prowansja - Fontaine de Vaucluse |
I jedziemy do Gordes!
w takim igloo mieszkali prowansalscy pasterze
i…
W tych miasteczkach trzeba mieć sprawne hamulce ręczne! Ja bym długo tak nie postała (znaczy mój kangur:))
Poza tym wąsko…
więcej wąskiego w albumie
Wąsko w tej Prowansji
okiem fachowca (co to za ciekawa zaprawa…?)
więcej TU:
![]() |
Gordes - Prowansja |
I moje ulubione Roussillon! Miasteczko malowane ochrą, i tu mam teorię magiczną na temat, dlaczego przed wyjazdem ufarbowałam sobie włosy na intensywny rudy, a Robert zabrał ze sobą rudą koszulę. Mój rudy kompletnie przypadkowy (mojej farby nie było, kupiłam inną o tej samej nazwie, niestety tylko nazwa była ta sama…), ale jak widać opatrzność tak chciała!:)
kupujemy lody o prowansalskich smakach - kulki lawendowe i ze słonym karmelem. Po lawendowych nieco się odbija wodą kolońską;) Tylko kolor znajomy, żywcem z naszego bzianego zawadzkiego domu!
Tu już za pieniądze w nieczynnej już kopalni ochry, ale było warto!
nazbieraliśmy ochrowych maślaków na obiad!
I z powrotem do miasteczka:
nawet psy były ochrowe (innych nie wpuszczali:))
te cudne obrazki dedykuję tym, którzy malują swoje domy na biało;), dedykuję im też
Album dla tych, którzy chcą pomalować swój dom
to atelier do wynajęcia przy uliczce, którą każdy turysta musi przejść do jednej z atrakcji, Borys wynalazł nam na Galerię Wiejską:)
winorośl, która ma ponad 160 lat!
Po Roussillon byłam bliska przemalowania naszych zawadzkich domów!:)
To cudowne miasteczko i ochrowe góry do obejrzenia tu:
![]() |
Roussillon, miasteczko malowane ochrą - Prowansja |
I po drodze wreszcie pola lawendy!:)
Komentarze