I nieoczekiwanie minął rok 2020….
Korzystam z okazji, że dzieciarnia pojechała na konie. No właśnie, przyjechali nasi z kotami, też korzystając z okazji, że rezerwacje od 27 grudnia odwołane i mogą mieszkać w pensjonaciku.
z początku zamieszkały pod sufitem
Madzia jako przedstawicielka rodziny zrobiła sobie test na covid i ku naszemu zdumieniu wyszło, że nie ma żadnych przeciwciał. Była pewna, że przechorowała i że jesteśmy bezpieczni. Odpadło mieszkanie z nami w domu, korzystanie ze wspólnej kuchni i łazienki, bo pomiędzy testem a przyjazdem jeszcze się narażali. Tak więc widujemy się na podwórzu, albo w pomieszczeniach w maseczkach. Marzę o szczepionce, tylko martwi mnie ta ilość płaskoziemców, co się nie zaszczepią i przez to wirus będzie mógł się roznosić i mutować, z czasem pozbawiając szczepionki skuteczności, a ozdrowieńców odporności, i cała zabawa zacznie się na nowo. A tak mam już dość i maseczek, ciągłego ich prania, i pracy w hałasie szumiącej lampy antywirusowej, nie mówiąc o ciągłym żonglowaniu pokojami i odwoływaniu rezerwacji Dlatego zakończę temat covida postem, który opublikowałam i znowu mnie zemdliło od komentarzy kolejnych paranoików (rozgorzała gorąca dyskusja). A swoją drogą czy to nie ciekawe, że spiskowe teorie dotyczące szczepionek i samej pandemii najbardziej zarażają tych o prawicowych poglądach? Przeciwnicy Wielkiej Orkiestry, praw kobiet, homofoby to główni reprezentanci wśród tych, co się nie zaszczepią bez racjonalnego powodu… Macie pomysły, dlaczego akurat ci?
No dobra, to przechodzę do ikonek:
I do rzeczy milszych, czyli jak nam upłynął ostatni tydzień grudnia.
Towarzyszyły nam barany jak zawsze
i reszta towarzystwa, a był to dzień iście wiosenny, więc wszyscy wylegli.
Nasza brzoza poległa w imię produkcji ekologicznego prądu została przerobiona na piękne deski.
Podczas suszenia deski przechodzą kontrolę jakości:)
Mieliśmy też miłych gości w podróży służbowej, którzy zabrali ze sobą Małą i Frędzla, ale tylko na kafelkach:)
Pogoda pod psem, więc niektóre psy i wszystkie koty grzeją tyłki.
gdy Lodzia już się podpiecze za kozą…
poszczęściło się też Wełniaczkowi z pobliskiej wsi, który po śmierci pana uwiązany został na łańcuchu i którego ogłaszałam na FB; trafił do naszej znajomej!
Poza tym mieliśmy chwilową zimę, dwa razy chwilowe słońce, a tak wciąż mży łamane przez pada:(
22.12 słońce wyszło po raz pierwszy od trzech tygodni
28.12 (27. spacer był biegiem, więc zdjęć nie ma, bo w amoku sprzątaliśmy po gościach na przyjazd dzieciarni)
28.12 za to odbyły się dwa spacery, drugi bez psów, bo Czarli już sobie nie radzi w zakrzaczonym i dziurawym terenie, więc nikt nie poszedł, żeby mu smutno nie było, a więcej zdjęć w albumie Spacer z wnukami
i 29.12 Madzia z Borysem byli na oddzielnym spacerze wzdłuż rzeki, ale po drugiej stronie niż zwykle, a więcej zdjęć w albumie Szary spacer Madzi i Borysa
Mimo pogody dzieci stęsknione zawadzkich atrakcji. Jak napisała Elżbieta na FB: wiosna lato jesień zima trampolina trampolina😁 a że Gustaw się bardzo podszkolił w saltach, fika jak cyrkowiec.
ta mała trampolinka jest do wybijania się na tę dużą - prezent od Mikołaja przyszedł na czas
Gustaw dostał wreszcie rower terenowy do skakania przez przeszkody, zbudował sobie tor i…
No i budki nieoporządzone na przyszły sezon czekały na dzieci…
i się doczekały a więcej zdjęć w albumie Co robimy jak co roku???
Jezioro głównie spowite mgiełką, przez dwa dni pod cienkim lodem.
22.12
27.12 (Lodzia materializuje się z powrotem 30.12:))
Gdy szliśmy na spacer wokół jeziora, mieliśmy okazję przejść przez udostępnioną przez sąsiadów ścieżkę przybrzeżną…
mijaliśmy pierwszą atrakcję, bunkier nadwodny
potem musieliśmy przejść przez pomost, który jest dość wysoko nad ziemią, więc starsza osoba czy starszy pies nie przejdzie,
a następnie przez „mostek” nad bobrową wyrwą pełną wody, nie do przejścia dla mniejszego dziecka, psa, osoby starszej czy choćby mniej odważnej…
Te kłody jak się domyślacie są śliskie, gdy jest mokro, więc łatwo nogę złamać wpadając w dziurę pomiędzy, ale nawet latem, gdy było sucho, Dziadek nie wszedł i przepłynął jeziorem a Czarliego przenosiłam. Dlatego przestałam chodzić z psami brzegiem z naszej plaży na plażę gminną, co robiłam prawie codziennie przed tym, jak sąsiedzi zagrodzili brzeg.
na końcu wciąż wisi siatka i sterczy słupek
Tak więc wygląda po 5,5 latach bezprawnego grodzenia „swobodne” przejście wzdłuż brzegu przez działkę sąsiadów.
A poza tym…
Burasek czatuje na biało-czarnych warszawiaków;)
Ksenia z wczorajszą szybką z lodu
Lodzia czekająca aż brytfany przyjdą, żeby z nimi poujadać, ale brytfany wolą się trzymać z daleka od śmierdzącego aerozolu, dzięki czemu przestały straszyć przy plaży, za to ujadają z oddali:(
Zgadywaliście, co robi Lodzia:
taka pełnia była w nocy z przedwczoraj na wczoraj
I nasze powroty znad jeziora:
27.12
A na koniec przypomnę Wam moją śmieszną pomyłkę, tak dla poprawy humoru:)
Tym, którzy chcieliby sobie dziś powybuchać, zapraszam do tekstu: Jakiej traumy doświadczają przerażone zwierzęta
I zapraszam do teledysku Niny Nu nakręconego w Cichym/Cichach, o czym Wam niedawno pisałam:
To do siego! Zaszczepcie się ludziska, to może będzie lepszy!
Komentarze
Gustaw cudownie dziarsko wymiata na trampolinie. Mysle, ze juz w cyrku moze sie zatrudnic. A wiec ma dziecko fach w reku, tzn. w nogach. Poduczy Ksenie i razem beda zarabiac na zycie. W kwartecie z tymi warszawskimi kotami, co pod sufitem sie kryja.
Do Siego Roku!